Ile razy zdarzyło ci się mówić o Bogu a tak naprawdę nie czuć mocy wypowiadanych przez siebie słów?
Ja miałam tak przez niemal całe życie. Dopiero od niedawna naprawdę wierzę w to, co mówię. Czuję, że moja wiara zaczyna nabierać osobistego wymiaru. Zaczynam czuć Boga w swoim życiużdej sytuacji, bo to nie jest łatwe, zawsze gdzieś zostają cząstki ludzkiej dumy i poczucia, że sama lepiej wszystko załatwię... Teraz wiem, że zawsze gdy oddam Mu mój problem, to On przygotuje mnie na każdą okoliczność i pomoże mi przyjąć każde wyjście. Dziękuję mu za to :-) i dziękuję za doświadczenia :-) Np. to z niedzieli:
Wracałam z próby autobusem jak zawsze, na jednym z przystanków dosiadła się do mnie zakonnica. Zastanawiałam się co zrobić, by jakoś rozpocząć z nią rozmowę. Wpadłam na pomysł, żę wyjmę zeszyt z czytankami na Młodziezowy Tydzień Modlitwy. Wyjęłam i zaczęłak "prowokująco" go czytać. Kątem oka obserwowałam oją sąsiadkę, która zerkała na to, co czytam :-) Na jednym z przystanków dosiadła się grupa pijanych chłopaków. Zrobiło się niebezpiecznie. Zakonnica obracała się niespokojnie i w końcu zagadała... Rozmawiałysmy chwilę o tym, jak to jest niebezpiecznie i w ogóle, opowiedziała mi o celu swojej podróży. Cały czas w duchu prosiłam Pana boga by pozwolił mi w jakiś sposób wydać o Nim świadectwo... Jedziemy dalej i przed brama firmy budowlanej wisi duzy transparent z napisem "Dostarczamy zadowolenie". Popatrzyłysmy obie w tą stronę i ona zaczęła: "Tak teraz wszyscy oferują nam szczęście i zadowolenie..." Postanowiłam wykorzystać okazję i mówię "To prawda. tyle, że paradokslanie na świecie jest coraz więcej nieszczęśliwych ludzi. dzieje się tak dlatego, że zamiast uchwycić się prawdziwego, wiecznego źródła szcześcia ludzie szukają tylko jego marnych substytutów". Kiedy żegnałysmy zyczyłam jej wszystkiego dobrego i wtedy w moim sercu zapalił się ciepły plomyk radości :-) Pan Bóg odpowiedział na modlitwę a mówienie o Nim przysporzyło mi tak wiele radości, że nawet się tego nie spodziewałam :-)
Bądź gotów by kazdego dnia opowiadać innym o swoim Bogu! To nie tylko wleje nadzieję w seca twoich słuchaczy, ale też napełni twoje serce radością :-)
wtorek, 22 kwietnia 2008
"I Know my Redeemer lives!"
"Kimze jest człowiek, ze o nim pamiętasz..."
Kim jestem ja, ze Jezus oddał za mnie Swe bezcenne zycie?
Kazdy z nas jest kaleką. Mamy szereg defektów a z nich najpowazniejszym jest grzeszna natura, ale Bóg zawsze jest obok nas. Robi wszystko byśmy mogli zwycięsko przejść przez zycie. Od nas tylko zalezy, czy zechcemy przyjąć Jego pomoc!
Jak mozemy to zrobić? Oddając Mu bez reszty nasze serca i zostawiając pod Jego krzyzem nasze troski. Wyciągnijmy do niego nasz ręce pełne trosk, problemów, złych nastrojów, uprzedzeń i otwórzmy oddając Mu całą ich zawartość. Po co brnąć ciągle w poczuciu bezradności skoro możemy poddać się Jego kierownictwu i zwyciężyć?! Zostaw Swą śmieszną, ludzką dumę! Sam możesz tylko wpędzić się w kłopoty i sprawić innym przykrość! Zaufaj Mu! Nie zawsze będzie łatwo, ale uwierz!
"I know my Redeemer lives!!"
Obejrzałam ostatnio niezwykły filmik mówiący o niezwykłej miłości niezwykłego ojca do niezwykłego syna. Obejrzyj go i zrozum, że miłość Boga do nas jest daleko większa!
http://www.godtube.com/view_video.php?viewkey=8cf08faca5dd9ea45513
Kim jestem ja, ze Jezus oddał za mnie Swe bezcenne zycie?
Kazdy z nas jest kaleką. Mamy szereg defektów a z nich najpowazniejszym jest grzeszna natura, ale Bóg zawsze jest obok nas. Robi wszystko byśmy mogli zwycięsko przejść przez zycie. Od nas tylko zalezy, czy zechcemy przyjąć Jego pomoc!
Jak mozemy to zrobić? Oddając Mu bez reszty nasze serca i zostawiając pod Jego krzyzem nasze troski. Wyciągnijmy do niego nasz ręce pełne trosk, problemów, złych nastrojów, uprzedzeń i otwórzmy oddając Mu całą ich zawartość. Po co brnąć ciągle w poczuciu bezradności skoro możemy poddać się Jego kierownictwu i zwyciężyć?! Zostaw Swą śmieszną, ludzką dumę! Sam możesz tylko wpędzić się w kłopoty i sprawić innym przykrość! Zaufaj Mu! Nie zawsze będzie łatwo, ale uwierz!
"I know my Redeemer lives!!"
Obejrzałam ostatnio niezwykły filmik mówiący o niezwykłej miłości niezwykłego ojca do niezwykłego syna. Obejrzyj go i zrozum, że miłość Boga do nas jest daleko większa!
http://www.godtube.com/view_video.php?viewkey=8cf08faca5dd9ea45513
poniedziałek, 10 września 2007
Kochanowice...
w dniach 7-8. 09 naszj zespół o nazwie operacyjnej "Pffffff..." wybrał się na misję do enigmatycznej krainy miłości, bo jak sama nazwa wskazuje w Kochanowicach to tylko o jednym można... ;P
Nasza misja: nabożeństwo uwielbieniowe
Przebieg misji:
O godzinie 9.30 (a raczej z lekkim poślizgiem) dźwięczny i ciepły głos Majki oznajmij rozpoczęcie misjil. Najpierw 300% więcej pieśni potem 10% lekcji ;) a nastepnie 500% uwielbienia i dziękczynienia. Ten sam ciepły głos oznajmił zakończenie pierwszej części nabożeństwa, które głęboko zapadnie w naszej pamięci :)
Godzina 11.00 lekko zachrypnięty i mniej radosny bo przeziębiony głos agentki znanej pod kryptonimem Sandrella oznajmił rozpoczęcie drugiej części nabożeństwa. Uwielbienie, modlitwy i dwa kazania...
Kazanie pierwsze - innowacja: debiut wujka Sama, jakże udany i przyjęty z ogromną radością przez najmłodszych... lekcja o cudownej wiecznej krainie szczęścia na zawsze zapisze się w ich maleńkich sercach i kto wie może kiedyś swoim dzieciom opowiedzą jak to kiedyś pewien wujek opowiedział historię pewnej dziewczynki...
Kazanie drugie: prowadzący nieco "otrzaskany" z sytuacją, poprowadził niezwykle ciepłe i zbliżające rozważanie na temat uwielbienia Boga przez więzi międzyludzkie... Przytulanie zapamiętam do końca życia :P
nastepnie zakończenie śpiewem, modlitwą i tekstem przedpołudniowej części spotkania.
Obiad
część popołudniowa, czyli wspólnota w uwielbieniu! Wspólny śpiew a na deser dźwięczne przypomnienie istoty naszej pielgrzymki i wzruszenia...
To na tyle z części oficjalnej.
Podsumowanie: wykonano 200% normy, nastepnym razem będzie 500%... Dążmy do doskonałości na wzór Chrystusa a Pan da plon :)
Nasza misja: nabożeństwo uwielbieniowe
Przebieg misji:
O godzinie 9.30 (a raczej z lekkim poślizgiem) dźwięczny i ciepły głos Majki oznajmij rozpoczęcie misjil. Najpierw 300% więcej pieśni potem 10% lekcji ;) a nastepnie 500% uwielbienia i dziękczynienia. Ten sam ciepły głos oznajmił zakończenie pierwszej części nabożeństwa, które głęboko zapadnie w naszej pamięci :)
Godzina 11.00 lekko zachrypnięty i mniej radosny bo przeziębiony głos agentki znanej pod kryptonimem Sandrella oznajmił rozpoczęcie drugiej części nabożeństwa. Uwielbienie, modlitwy i dwa kazania...
Kazanie pierwsze - innowacja: debiut wujka Sama, jakże udany i przyjęty z ogromną radością przez najmłodszych... lekcja o cudownej wiecznej krainie szczęścia na zawsze zapisze się w ich maleńkich sercach i kto wie może kiedyś swoim dzieciom opowiedzą jak to kiedyś pewien wujek opowiedział historię pewnej dziewczynki...
Kazanie drugie: prowadzący nieco "otrzaskany" z sytuacją, poprowadził niezwykle ciepłe i zbliżające rozważanie na temat uwielbienia Boga przez więzi międzyludzkie... Przytulanie zapamiętam do końca życia :P
nastepnie zakończenie śpiewem, modlitwą i tekstem przedpołudniowej części spotkania.
Obiad
część popołudniowa, czyli wspólnota w uwielbieniu! Wspólny śpiew a na deser dźwięczne przypomnienie istoty naszej pielgrzymki i wzruszenia...
To na tyle z części oficjalnej.
Podsumowanie: wykonano 200% normy, nastepnym razem będzie 500%... Dążmy do doskonałości na wzór Chrystusa a Pan da plon :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)