wtorek, 17 lipca 2007

Burza...

Jestem chyba specjalistką od huśtawek nastroju...
Popadam od zachwytu po czarną rozpacz nawet po kilka razy dziennie...
Ale nie o tym chcę pisać... Raczej o tym, jak Bóg po czasie pokazuje nam sens swych dróg...


Czy czułeś już kiedyś, że Ten, któremu zaufałeś, Ten do którego wołasz "Panie!", Ten o którym mówisz jak o Ojcu cię nie wysłuchuje? Czy czułeś ból porażki wynikającej z twojego przeświadczenia, że Bóg jest jednak za daleko, żeby słyszeć twoje wołanie...

Modliłam się do boga, któremu zaufałam, aby nie pozwolił mi się zaangażować w pewnąsprawę, jesli miałabym później przez to cierpieć... Zawsze w modlitwie dodaję "ale Twoja wola nade wszystko, Panie..."
Zaangazowałam się, cierpiałam, świat mi się zawalił, a pretensje miałam do Boga... Straciłam zaufanie do Niego... Zapomniałam, że pozwoliłam by Jego wola działa się w moim życiu... Postanowiłam, że sama wezmę życie w swoje ręce. Sama sprawię, że będę szczęśliwa... Jakże ogromnie się pomyliłam... Raz po raz popadając w kłopoty, sprawiając przykrość wielu ludziom, których bardzo lubiłam popadłam w końcu w stan okropnej beznadziei... Dopadła mnie czarna rozpacz, chandra... Chodziłam po pokoju bez celu, płakałam i słuchałam dobijającej muzyki, aż w końcu dotarło do mnie, że powodem moich kłopotów jestem ja sama oraz to, że odeszłam od Boga sercem choć dla innych byłam wzorem pobożności...
Zrozumiałam, że Bóg dlatego pozwolił mi na zaangażowanie, by w konsekwencji dać mi przyjaciół, którzy sprawiają mi coraz więcej radości a moje cierpienie wynikało jedynie z braku powściągliwości i ulegania własnym słabościom...

Teraz wiem, że Jemu mogę ufać zawsze, Bo z moim Bogiem nie ma rzeczy niemożliwych....
Tam gdzie Bóg objawia swoją wolę człowiek dziwi się najbardziej... Niejednokrotnie trzeba jednak czekać na odpowiedź...
Czy Twoje życie straciło sens, bo w swojej ludzkiej pysze postanowiłeś wziąć życie w swoje ręce? Czy cierpisz? Co jest powodem twojego cierpienia? Bóg zawsze może ci pomóc! Nie bój się Mu zaufać... Ja już ufam! Nie żałuję! A ty?

Brak komentarzy: