poniedziałek, 10 września 2007

Kochanowice...

w dniach 7-8. 09 naszj zespół o nazwie operacyjnej "Pffffff..." wybrał się na misję do enigmatycznej krainy miłości, bo jak sama nazwa wskazuje w Kochanowicach to tylko o jednym można... ;P
Nasza misja: nabożeństwo uwielbieniowe

Przebieg misji:
O godzinie 9.30 (a raczej z lekkim poślizgiem) dźwięczny i ciepły głos Majki oznajmij rozpoczęcie misjil. Najpierw 300% więcej pieśni potem 10% lekcji ;) a nastepnie 500% uwielbienia i dziękczynienia. Ten sam ciepły głos oznajmił zakończenie pierwszej części nabożeństwa, które głęboko zapadnie w naszej pamięci :)
Godzina 11.00 lekko zachrypnięty i mniej radosny bo przeziębiony głos agentki znanej pod kryptonimem Sandrella oznajmił rozpoczęcie drugiej części nabożeństwa. Uwielbienie, modlitwy i dwa kazania...
Kazanie pierwsze - innowacja: debiut wujka Sama, jakże udany i przyjęty z ogromną radością przez najmłodszych... lekcja o cudownej wiecznej krainie szczęścia na zawsze zapisze się w ich maleńkich sercach i kto wie może kiedyś swoim dzieciom opowiedzą jak to kiedyś pewien wujek opowiedział historię pewnej dziewczynki...
Kazanie drugie: prowadzący nieco "otrzaskany" z sytuacją, poprowadził niezwykle ciepłe i zbliżające rozważanie na temat uwielbienia Boga przez więzi międzyludzkie... Przytulanie zapamiętam do końca życia :P
nastepnie zakończenie śpiewem, modlitwą i tekstem przedpołudniowej części spotkania.
Obiad
część popołudniowa, czyli wspólnota w uwielbieniu! Wspólny śpiew a na deser dźwięczne przypomnienie istoty naszej pielgrzymki i wzruszenia...
To na tyle z części oficjalnej.

Podsumowanie: wykonano 200% normy, nastepnym razem będzie 500%... Dążmy do doskonałości na wzór Chrystusa a Pan da plon :)

jak Pan Bóg odpowiada...

Hmmm... z pewnością 1 wrzesnia kojarzy się wszystkim niezbyt przyjemnie... Mnie ednak tegoroczny pierwszy września zapadł w pamięci jak żaden inny dzień w życiu... Nie zaczęła się w tym dniu szkoła :P Była to sobota i wraz z moimi przyjaciółmi śpiewalismy na nabożeństwie w Rudzie Śląskiej... Jako, że 2 wrzesnia obchodziłam swoje 18. urodziny mój kochany zbór i wspaniali przyjaciele przygotowali dla mnie niespodziankę... Nie będę opisywać szczegołów, bo to bez znaczenia... Jednego jestem pewna... Nigdy nie zapomnę tego uczucia... Łzy same popłynęły... Życzeniom i uściskom nie było końca... Dziękuję Bogu za tych cudownych ludzi... choć czasem bywają między nami niedomówienia i mini-konflikty (w końcu jestesmy zrdowymi ludźmi :P) to jednak wiem że sam Pan nas połączył abysmy razem wzrastali w miłości do Niego przyprowadzając innych ludzi pod Jego tron... Cieszę się, że mimo różnych przykrych sytuacji z przeszłości w stosunku do pewnych osób z naszej grupy potrafilismy zostawić stare zakurzone żale i na nowo cieszyć się nawzajem ze swojej obecności...

Modlę się aby Pan nas prowadził i wzmacniał w dziele, które wykonujemy...

Dziękuję :*